środa, 9 lipca 2014

Niemcy kibicują

"Kochamy piłkę nożną" - jak głosi napis na kubku - i to odzwierciedla w pełni stan faktyczny. Niemcy kibicują mocno, zazwyczaj stadnie, bo jak mawia Frau Christa, przepytując mnie wciąż na nowo (może przez niepamięć, a może z nadzieją, że się coś zmieniło...) czy oglądam, "w pojedynkę to żadna przyjemność".
Przez cały czas trwania Mundialu dekoracje są jak przed świętem narodowym, gadżetów całe mnóstwo i chyba coraz więcej. Mam jednak wrażenie, że tym razem jest jakoś mniej emocjonalnie i żywiołowo. Wg K. to przez "dziwne" pory transmisji, a może i dotąd nie byli zbyt "begeistert" (zachwyceni) grą swoich? Po wczorajszym to się na pewno zmieniło. 
Usłyszałam wreszcie to, co 8 lat temu spowodowało znielubienie mistrzostw. Mieszkałam wtedy w centrum, w wąskiej uliczce ze "studzienną" akustyką i kiedy po wygranym meczu kolumna samochodów przejeżdżała radośnie trąbiąc było to trudne do zniesienia. Wczoraj gdy usłyszałam klaksony była to dla mnie potrójna informacja: że jest mecz, że grają Niemcy i że wygrywają! 
Domowy sprawozdawca i statystyk sportowy twierdzi, że dochodzenie Niemców tak daleko jest reguła, gorzej ze szczęściem  w ostatnim etapie... Będę więc kibicować, tym bardziej jeśli przyjdzie im się zmierzyć z "odwiecznym" rywalem - Holandią. A niech... Kibicować, co nie znaczy, że oglądać... :-)












 A można i tak skończyć... Zdjęcie trenera Loewa przyklejone po wewnętrznej stronie śmietnika. Sądzę, ze w rzeczywistości jednak mu to nie grozi.








Ps. A jednak z Argentyną...

I tak można: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz