wtorek, 25 czerwca 2013

Zakręt

Bez mojej woli i specjalnej ochoty na to zrobił mi się kolejny życiowy zakręt.
Na nowo muszę sobie poukładać, podjąć wiele decyzji i mnóstwo spraw pozałatwiać.
Pierwsza decyzja była łatwa zgodna z odczuciami: zostaję tutaj.
Czyli nadal "codzienność emigrantki"... Tylko już całkiem inna codzienność. Przez całe 7 lat jej sensem i motywem przewodnim był L. i Jego zdrowie (a później coraz bardziej choroba). A teraz... jeszcze nie mam pomysłu.
Byłam sama zaskoczona tym, że tak bardzo przywiązałam się do tego miejsca i gdy uświadomiłam sobie, że pozostanie tutaj jest dla mnie bardziej oczywiste niż powrót do Polski. Żal byłoby mi stąd wyjeżdżać.
Może wynika to z niechęci do kolejnych zmian. Odejście bliskiego człowieka jest  ogromną zmianą, wszystkie sprawy nabierają innej perspektywy i trzeba się jakoś z tym uporać, czy przywyknąć.


Zostaję.    
Czas na kolejne zmiany być może nadejdzie.  
Obecny stan przyrody - wszystko rośnie, kwitnie, pachnie, długie dnie i sporo słońca nawet w tym naszym depresyjnym zakątku bardzo pomaga w przeżywaniu trudnych emocji. I dzięki za to!



















czwartek, 20 czerwca 2013

37 lat i 5 dni

Prawie 2 miesiące minęły od ostatniego pisania...
Zbyt trudno było żeby pisać...
L. odszedł. 


Nasza znajomość trwała 37 lat i 5 dni. Od maja do maja i tyle majów po drodze... 
To długo i krótko...
A świat nic sobie z tego nie robi i trwa nadal...

Cmentarz leśny