środa, 18 czerwca 2014

Wiesiołkowo

Wiesiołek - jeszcze jedno z miliona moich zauroczeń. Pamiętam pierwszy raz, wiele lat temu, nad Wartą, o zachodzie słońca. Całe pole wiesiołkowe zaczęło nagle pękać i rozkwitać. Nie nadążałam patrzeć. Potem były inne - pojedyncze odkryte niedaleko domu i bieganie żeby zdążyć na tą chwilę. Nawet kilka prywatnych zasadzonych u Mamy w ogrodzie. Ostatnio rzadko je spotykam, rzadko o dobrej porze. Tak jak dzisiaj - pochmurno więc wiesiołek nie wie kiedy rozkwitać. Ale skoro tego już spotkałam może odwiedzę go jeszcze kiedyś w odpowiedniej porze?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz