czwartek, 26 czerwca 2014

Jak nas widzą


W drodze na zachód
Zdarza mi się zabierać głos w sprawach, na których się nie znam i o których niewiele wiem, ale ponieważ nie jestem odosobniona w tej przypadłości więc znowu sobie pozwolę.
Jak zwykle jest to garść subiektywnych spostrzeżeń, niepopartych jakąś szczególną głębszą refleksją, ani niczym innym. 
Jak widzą nas Niemcy? 
"Przeciętny Niemiec" raczej niewiele wie o Polsce i niewiele się tym interesuje. Nie wie o "Wandzie co nie chciała Niemca", ani o innych historycznych uwarunkowaniach naszego "nielubienia" ich. Bardziej inteligentni słyszeli o "Walesie" i polskim Papieżu. Pewnie nieco inaczej jest na terenach przygranicznych, gdzie jest więcej kontaktów i doświadczeń. Tutaj kto miał jakieś doświadczenia z Polską zapewne pochwali się przy okazji - a to że był, a to że zna... Kiedyś podbiegł ktoś ucieszony rozszyfrowaniem rejestracji i pochwalił się, że był i mieszkał jakiś czas w Polsce. Można też usłyszeć, że miał do czynienia z dobrym polskim fachowcem, np że Waldek jest najlepszym hydraulikiem w okolicy, że ktoś zatrudniał polskich stolarzy. Szef tutejszej firmy budowlanej ceni polskich "budowlańców" i współpracuje z nimi od lat.
Oczywiście znane i powtarzane są stereotypy szczególnie "Polak to złodziej" ("Jedź do Polski, twój samochód już tam jest"). Powtarzane nawet przy Polakach. A na ich obruszanie się można usłyszeć "Przecież to tylko żart". Widziałam skecz, w którym Polak przyszedł na policję zgłosić kradzież i policjant nie mógł się powstrzymać rozbawienia. Ze nieufnym "zjeżeniem" podeszliśmy kiedyś do podarowanej płytki ze "świetnym skeczem" o polskich i niemieckich "budowlańcach", a okazało się, że dostawało się tam głównie Niemcom za ich opieszałość, sztywność, zwiększanie kosztów, a Polakom, jeśli już, to za pracowitość. Bywa i tak...  
Osobiście nigdy nie zetknęłam się z jakimkolwiek szykanowaniem, czy niechęcią z powodu pochodzenia. 
(No, może z jednym wyjątkiem - kiedy zatrzymaliśmy się późną nocą na stacji benzynowej, tankujący obok "bus" miał oberwaną tylną tablicę rejestracyjną, kiedy chcieliśmy im o tym powiedzieć odjechali w wielkim pośpiechu, kiedy w zdumieniu usiłowaliśmy zrozumieć "o co poszło", jedyne co przyszło nam do głowy to polskie tablice rejestracyjne).
Na ogół spotykam się z życzliwym zainteresowaniem - a gdzie to moje miasto?, jak duże jest?, jak się obchodzi święta? itp.
Dwa filmiki, które mogą być dobrym uzupełnieniem:
https://www.youtube.com/watch?v=lUYmwP0_9MM
https://www.youtube.com/watch?v=6NyLZnMgRJw

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz