czwartek, 24 kwietnia 2014

Niemiecka starość

Taki temat za mną chodzi od pewnego czasu więc postaram się z nim zmierzyć

Właściwie starość jak starość - niezależnie od narodowości i czy się jej wygląda - nadchodzi. Myślę jednak, że być starym w Niemczech jest lepiej niż w wielu innych krajach. Przede wszystkim tu się nie wstydzi swojego wieku, wręcz przeciwnie można usłyszeć nawet dumę w głosie pani, która mówi "Ich bin achtzig!" (jestem "osiemdziesiątką") i odjeżdża na rowerze. Po drugie tutaj starsi ludzie mogą za swoją emeryturę godziwie żyć, ba, nawet często mogą sobie pozwolić na więcej niż wcześniej. Bo poza tym, co wypracowali, część odkładała sobie na jakiejś polisie "na życie", wybierają ją i mają np na luksusowy samochód czy zwiedzanie świata. Pamiętam doświadczenie sprzed wielu lat: zwróciłam uwagę na drobną trzęsącą się staruszeczkę o laseczce idącą chodnikiem. Wolniutko, krok za kroczkiem podeszła do "taaakiej fury", wsiadła pomalutku, odpaliła i brrrrum! O mało nie zbierałam szczęki z chodnika. Po trzecie większość Niemców przywiązuje wagę do bycia "fit" i wiek nie stanowi ograniczenia. Są więc długo aktywni, grają w tenisa, kręgle i w co tylko się da, jeżdżą na rowerach (rekreacyjnie jak i wręcz wyczynowo) Kolejne doświadczenie: syn dołączył raz do miejscowej grupy  kolarskiej, średnia wieku 65, trenującej systematycznie kilka razy w tygodniu, na normalną, niedzielną przejażdżkę - ciężko było mu dotrzymać ich tempa, choć sporo jeździ.


Fragment półki z trofeami rodzinnymi - puchary z rozgrywek w tenisa
 Nie spotkałam się też z przekonaniami, że czegoś z racji wieku nie wypada. Seniorzy się bawią, tańczą, chodzą trzymając się za ręce, wśród ogłoszeń matrymonialnych spora część dotyczy poszukiwania partnera powyżej "-sięciu" i to jeszcze z wymaganiami! (np szczupła). Często starsi ludzie nie rezygnują z aktywności zawodowej - aktywnie pomagają wprowadzeniu rodzinnych interesów, lub znajdują nowe specjalności np prace ogrodowe.




 Zdjęcia z lokalnej imprezy ze szczególnym uwzględnieniem udziału Seniorów








To wszystko dotyczy oczywiście "zdrowej starości". Kiedy jednak komuś nie udaje się być już tak sprawnym to jest kilka możliwości. Jeśli potrzebuje tylko trochę pomocy to niektórzy decydują się na stała opiekunkę-towarzyszkę (tu często sprawdzają się polskie firmy świadczące takie usługi). Jeśli ktoś (lub rodzina) preferuje wyspecjalizowaną placówkę to istnieją różne możliwości w zależności od potrzeb i zamożności. Do domów seniora o średnim i wysokim standardzie bywają kolejki. Wtedy na zwolnienie miejsca trzeba poczekać w np ośrodku Caritas-u  (i w takim właśnie pracuję). Niezależnie od standardu nie są to jednak wesołe miejsca choć na ile to możliwe stara się zachować pozory normalnego życia (obchodzenie urodzin, świąt, dostęp do fryzjera i specjalisty od pielęgnacji stóp, nawet pies czasem przychodzi). Życie ograniczone do jednego pokoju, zwykłymi czynnościami urastającymi do poziomu wyzwań i wyznaczane porami posiłków. Niektórym los los zsyła błogosławieństwo zapomnienia, ale też przekleństwo demencji kiedy to świat staje się przeraźliwie obcy i niezrozumiały... 
Generalnie jednak jest "po ludzku". 
I z szacunkiem.
Spędzając sporo czasu ze starszymi ludźmi nie sposób oprzeć się refleksjom nad życiem i przemijaniem... Zamiast pointy taka jedna, przeczytana w internecie że
"W każdym starym człowieku - siedzi młody i dziwi się co się stało?"
Coraz bardziej i mnie to dotyczy

.

Jeszcze coś do posłuchania:
https://www.youtube.com/watch?v=siDlEK1FAf8&list=FLqQ6gR2Lfy0raBMPWHDu32Q

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz