Niepostrzeżenie. Podobnie jak wiosna, co do której nie jestem ostatecznie przekonana że w ogóle była. Przyroda jednak zachowuje się jakby była, co wiosenne wykwitło się już, zieleń straciła majowość i pociemniała letnio. Nawet nie zauważyłąm kiedy przekwitła akacja. Coraz bardziej makowo i chabrowo.
W porównaniu do poprzedniego ciepłego, rowerowego i beztroskiego początku lata to zaczyna się chłodno, pracowicie w związku ze splotem chorobowo-życiowych okoliczności i też "troskliwiej". Rowerowych okazji też na razie mniej. Staram się korzystać kiedy się da, czasem deszcz mnie przegania - jak wczoraj, z chmury po lewej stronie.
W mojej okolicy nie spotkałam pól makowych dlatego zachwycam się każdym napotkanym przypadkiem, czy to koło sklepu, czy to przy torach bez dylematu Małego Księcia. Ale maki już były w poprzednim poście, Pora więc na bławatki, popularniejsze tutaj i inne letnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz