Fajnie po długiej podróży, po miejskim zgiełku i telefonicznym zamieszaniu zanurzyć się w spokój i niedzielną ciszę "mojego" miasteczka, wśród "własnych" rzeczy i ze "swoimi" kotami. Wskoczyć znowu na siodełko, cieszyć się wreszcie jasnym dniem, nawet zmarznąć w ręce...
Ale i tęskno...
Za bliskimi kontaktami z ludźmi...
za wszystkim czego mi tu brakuje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz