
W piątek zaciekawiła mnie ogromna aktywność okolicznych wróbli. Może była ona zupełnie zwyczajna, ale jakoś tego dnia bardziej do mnie docierała nie dając odpocząć po pracy. Co chwilę "szaleństwa" wyciągały mnie na balkon z aparatem. Koty początkowo też były zaintrygowane, ale w końcu zaczęły udawać, że nic ich to nie obchodzi...



Samiczki w rynnach, często ze zdobyczą





Na dzikiej jabłonce dużo miejsca, możliwości i gałązek do przysiadania


Fotogeniczne miejsce
Samczyki też bywały w rynnach





Są dwa, żeby nie było, że to ciągle ten sam

Gdzie jest ptak?
Na iglakach też ładnie
I na czarnym bzie
Na żywopłocie
Będzie się działo... parka na dachu... Ptasie amory








Jak ptaki, są i pióra

Inne ptactwo też się trafiało
A to... no właśnie co to jest? Kawka? gawron? wrona?


Kosik też się zapędził, chociaż one na ogół na ziemi bardziej
Yainteresowana kotka sąsiedzka
I takie sytuacje się zdarzały. Jak ponoć mówi W. Mann zdjęcie ptaka trzeba zrobić natychmiast jak się go zobaczy


A to kocie "nic nie obchodzi"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz