Czas.
Kto kogo ma - my go czy on nas...?
Od zawsze bliżej mi do myślenia, że to ja mam wpływ na swój czas. Jeszcze na studiach, na pewnych zajęciach, gdy zadaniem było opisać swoje mocne strony, wymieniłam m.in. to że "mam czas", (na co grupa parsknęła śmiechem, bo na te właśnie zajęcia udało mi się spóźnić i nie całkiem wyszło jak chciałam). Jednak wciąż mam poczucie, że mam czas na wszystko na co chcę mieć. Dużo późniejsze doświadczenie konfrontacji z tą kwestią przyszło w czasach kiedy przyszło mi być samodzielną, pracującą matką czwórki Dzieci. W rozmowie z koleżanką, która miała dwoje Dzieci, męża na miejscu i urlop wychowawczy i narzekała na brak czasu. Zapytałam "chcesz powiedzieć, że ja mam więcej czasu od ciebie?" - "Tak, jakoś tak to jest"...
Jak twierdziła inna moja koleżanka - jeśli nie masz jakiegoś pojęcia w swoim słowniku, to nie doświadczasz tego w życiu. W moim słowniku rzadko zdarza się "nie mam czasu"...
Kto kogo ma - my go czy on nas...?
Jak twierdziła inna moja koleżanka - jeśli nie masz jakiegoś pojęcia w swoim słowniku, to nie doświadczasz tego w życiu. W moim słowniku rzadko zdarza się "nie mam czasu"...
A jeśli, to jest dla mnie sygnałem do refleksji - co się dzieje? Zapędziłam się? Zapomniałam o wcześniejszych wyborach lub ich konsekwencjach? Bo "mieć czas" nie oznacza przecież tkwienia w bezczynności, a tylko świadomość wyboru zajęcia z jednoczesną rezygnacją z innych możliwości.
Czas... "już dla nas płynie"... "ucieka"... "szumi czas"... "nas uczy pogody"...
"się z nami uwija" dodając szronu i zmarszczek i doświadczenia.
I w tym sensie on "mnie ma". Nieodwołalnie.
A na to już nic lepszego niż rada z "Dezyderaty": "przyjmij spokojnie co ci lata doradzą z
"się z nami uwija" dodając szronu i zmarszczek i doświadczenia.
I w tym sensie on "mnie ma". Nieodwołalnie.
A na to już nic lepszego niż rada z "Dezyderaty": "przyjmij spokojnie co ci lata doradzą z
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz