Wczoraj i dzisiaj udały mi się wreszcie dłuższe trasy rowerowe (ponad 20 Km), więcej było jazdy, mniej zdjęć, ale jedna kilka razy wyciągnęłam aparat.
Wczoraj wyszło bardziej na zbliżenia, na których widać to, czego na ogół nie widać gdy nie przyglądamy się zbytnio.
A dzisiaj... dzisiaj było upalnie. I pomyśleć, ze jeszcze 3 dni temu trzęsłam się z zimna, nawet zdążyłam się przeziębić. W upale nie jeździ się zbyt dobrze, a kiedy trzeba być na czas i trzeba się spieszyć przyjemność jest jeszcze mniejsza. Zdjęć też się nie chce...
Dwa na jednego?
A tu już tłum
I tyle go widziałam
Taka zarośnięta dróżka rowerowa, że aż jej nie zauważyłam
Na ogół tego nie robię i zostawiam kwiatki tam gdzie rosną, ale pod wpływem Ewy komentarza, że lubi bławatki i "znosi je do domu", tym razem też zniosłam
A to już dzisiejsze, upalne
Laehden - różana wioska
Po drodze wiatraki
...ta perspektywa...
Rzepaczek po horyzont
...ale nie sam
I jaśnie oświecona kukurydza
A to już przed wieczorną burzą - się zanosi, nieźle polało i pogrzmiało
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz