czwartek, 3 grudnia 2015

Zaległości

 Zwrócono mi uwagę, że od jakiegoś czasu na moim blogu ie ma ani codzienności, ani kotów...
Racja. Szczególnie jeśli chodzi o koty.
Wynika to z zaległości - kocie zaległości narastają od wiosny kiedy miałam napisać o naszym wyjeździe i ale wciąż zajmowało mnie coś innego... Ale koty są, bardzo codzienne, może nawet zbyt, tzn w wysokim stopniu oczywiste, blisko. Mam postanowienie nadrobienia kocich zaległości niebawem.
Moja codzienność zmienia się i jest inna niż ta przed rokiem czy dwoma. Może będzie czas na podsumowania w związku z końcem roku.
Zajmuje mnie więcej spraw, było więcej wyjazdów (3 razy byłam w Polsce), gości (kilka dni temu wyjechała jedna "gościówka", a za 2 tygodnie przyjeżdzają kolejni, na święta).
Dużo więcej czasu spędzałam aktywnie na rowerze, robiąc przy okazji sporo zdjęć. I nie nadążam przeglądnąć i "wrzucić" jednych, a już nowe czekają. A zdjęcia z tego posta czekały kilka dni na napisanie komentarza. 
I taka jest teraz moja codzienność.
Mam nadzieję, że się wytłumaczyłam. 

Te zdjęcia są z poprzedniej niedzieli, 22 listopada. Mieliśmy pierwszy atak zimy. Najpierw było tak:


       
Te zdjęcia dzieli ok 15 minut. Jak widać atak był bardzo krótki

Róży się też dostało

A potem było mnóstwo kropli 









Mnóstwo słońca



Nieco pozostałości po "zimie"

















I niezwykła przejrzystość













































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz