Kończy się kolejny niemiecki długi weekend majowy. Kiedy Polacy żyli zupełnie innymi sprawami, Niemców - jak co roku o tej porze - ogarnął instynkt "celtycki" (własny, nie całkiem prwidłowy przekład) czyli wyjazdów pod namioty. Wczoraj pogoda dopisała i było ciepło, jak na tą zimną wiosnę. Dziś już gorzej, ale dało się wytrzymać.
Nie "celtuję" i nie miałam aż tyle wolnego, ale wczoraj udał się wypad nad kanał Dortmund-Ems, do szczególnego lasu kleszczowego (tym razem udało się chyba żadnego nie przywieźć na sobie) i rowerowa przejażdżka.
Na wodzie panował ruch.
A to "szczególny las" czyli cmentarz leśny (Friedhofswald)
Pod namiotami