środa, 30 kwietnia 2014

Konwaliowy czas (czar)



W zasadzie łatwo daję się oczarowywać, zwłaszcza naturze, ale chyba nic tak nie działa jak konwalie. 
Za bukiet konwalii...

Frau Christa, jak co roku, pozwoliła narwać sobie. Mam więc parę dni (szkoda, że są tak krótko) na rozkoszowanie się.








 Zresztą nie tylko na mnie "czar" działa.




Moja własna kępka, przywieziona 2 lata temu z Polski wciąż jeszcze jest zbyt młoda na bukiet, ale wyglądam kolejną wiosnę wychodzących listków. W tym roku miałam nieco stracha, bo króliki w pobliżu wykopały wielką norę. Jednak są!




Po niemiecku też ładnie "Maiglöckchen" (dzwoneczki majowe)
Miłego długiego weekendu!

wtorek, 29 kwietnia 2014

PS Niemiecka służba zdrowia

Trochę sumienie mnie ruszyło w związku z miażdżącą krytyką czasu oczekiwania do lekarza, bo chyba nie dość wyraźnie napisałam, że w przypadku "mojego" lekarza domowego to oczekiwanie się jednak opłaca i wynika w dużej mierze z solidności, dokładności  i tego, że jest to lekarz rozmawiający z pacjentem. Dlatego nie zmieniam, nie szukam takiego, u którego się krócej czeka.
Byłam przed kilkoma dniami w praxis i jest nowość - wyjaśnienie na drzwiach, że terminy nie są "sztywne", a określają jedynie przybliżoną porę przyjęcia przez lekarza z prośbą o zrozumienie (wyrozumiałość).
Nie można było tak od razu?
I jednak ktoś się jeszcze buntował... Ciekawe czy Niemcy?
Chyba na temat służby zdrowia mogłabym ciągle więcej, ale tylko jedno spostrzeżenie - tutejsi lekarze dużo pracują. Np lekarz domowy przyjmuje przed i popołudniu z przerwą obiadową, ewentualnie jedno popołudnie ma wolne (podejrzewam, że niekoniecznie na wypoczynek, mają obowiązek dokształcania się pod groźbą utraty prawa wykonywania zawodu). W szpitalu też sporo - bywa że codziennie od rana do wieczora.



A to nowy budynek "Centrum Zdrowia", moim zdaniem nie za piękny w dodatku zasłonił "stary" szpital (dużo ładniejszy i w miejscowym stylu) - na zdjęciach powyżej



piątek, 25 kwietnia 2014

Kawa czy herbata?

Oczywiście, w Niemczech - kawa. Głównie rano i podwieczorkową porą, ale i przez cały dzień może być. Spotkałam się nawet z opinią, że herbatę to tylko chorzy w szpitalu piją, co nie zgadza się z moim doświadczeniem, bo i tam jest bardziej kawa - i dla chorych i dla odwiedzających.
W każdym sklepie można spotkać całkiem spory wybór kaw różnych marek, gatunków i rodzajów i na ogół 2,3 rodzaje herbaty. Za herbatę uważam "napar przyrządzany z liści i pąków grupy roślin, nazywanych tą samą nazwą" (Wikipedia). Jeśli rozszerzyć znaczenie także na napary z ziół i owoców to tu już wybór jest znacznie bogatszy. Zaryzykowałabym nawet przypuszczenie, że większość Niemców właśnie takie napoje uważa za "herbatę" i trzeba się liczyć z tym, że w niemieckim domu wybierając nie-kawę dostaniemy raczej jakieś ziółka lub coś z hibiskusem (wczytując się w składy zauważyłam, że prawie wszystkie mieszanki owocowe go zawierają, a ja słabo toleruję).
Wracając do kawy, pomimo tak dużej oferty najczęściej serwuje się kawę z kawiarek przelewowych i niezbyt mocną (czasem po prostu "lurę", dlatego pewnie można ją pić bezkarnie), a że moje preferencje są zgoła inne, nauczyłam się więc grzecznie dziękować. I za kawę, i za herbatę.
A w temacie herbaty... Nastrojowo-weekendowo

Podszepty czarodziejskiego imbryka

Gdy zmierzch, jak zwykle, niezwykły spływał
łagodząc ostre kontury świata,
Błękitny imbryk czary odkrywał
i dojrzewała złota herbata.
Mruczeć zaczynał cicho, leniwie,
po czym ziewając pary obłokiem
chrzęścił jak poruszone igliwie,
prychając łypał pokrywki okiem.
By nagle skrzydłem upojnej woni
muskając lekko stu westchnień struny
poderwać serce jak tysiąc koni,
opuszczać senne powiek całuny.
Wreszcie balsamem łez herbacianych
rozlewał ciepło w duszy zakątku
gdzie wszystko tańcem jest roześmianym
i nie ma końca, ani początku.





czwartek, 24 kwietnia 2014

Niemiecka starość

Taki temat za mną chodzi od pewnego czasu więc postaram się z nim zmierzyć

Właściwie starość jak starość - niezależnie od narodowości i czy się jej wygląda - nadchodzi. Myślę jednak, że być starym w Niemczech jest lepiej niż w wielu innych krajach. Przede wszystkim tu się nie wstydzi swojego wieku, wręcz przeciwnie można usłyszeć nawet dumę w głosie pani, która mówi "Ich bin achtzig!" (jestem "osiemdziesiątką") i odjeżdża na rowerze. Po drugie tutaj starsi ludzie mogą za swoją emeryturę godziwie żyć, ba, nawet często mogą sobie pozwolić na więcej niż wcześniej. Bo poza tym, co wypracowali, część odkładała sobie na jakiejś polisie "na życie", wybierają ją i mają np na luksusowy samochód czy zwiedzanie świata. Pamiętam doświadczenie sprzed wielu lat: zwróciłam uwagę na drobną trzęsącą się staruszeczkę o laseczce idącą chodnikiem. Wolniutko, krok za kroczkiem podeszła do "taaakiej fury", wsiadła pomalutku, odpaliła i brrrrum! O mało nie zbierałam szczęki z chodnika. Po trzecie większość Niemców przywiązuje wagę do bycia "fit" i wiek nie stanowi ograniczenia. Są więc długo aktywni, grają w tenisa, kręgle i w co tylko się da, jeżdżą na rowerach (rekreacyjnie jak i wręcz wyczynowo) Kolejne doświadczenie: syn dołączył raz do miejscowej grupy  kolarskiej, średnia wieku 65, trenującej systematycznie kilka razy w tygodniu, na normalną, niedzielną przejażdżkę - ciężko było mu dotrzymać ich tempa, choć sporo jeździ.


Fragment półki z trofeami rodzinnymi - puchary z rozgrywek w tenisa
 Nie spotkałam się też z przekonaniami, że czegoś z racji wieku nie wypada. Seniorzy się bawią, tańczą, chodzą trzymając się za ręce, wśród ogłoszeń matrymonialnych spora część dotyczy poszukiwania partnera powyżej "-sięciu" i to jeszcze z wymaganiami! (np szczupła). Często starsi ludzie nie rezygnują z aktywności zawodowej - aktywnie pomagają wprowadzeniu rodzinnych interesów, lub znajdują nowe specjalności np prace ogrodowe.




 Zdjęcia z lokalnej imprezy ze szczególnym uwzględnieniem udziału Seniorów








To wszystko dotyczy oczywiście "zdrowej starości". Kiedy jednak komuś nie udaje się być już tak sprawnym to jest kilka możliwości. Jeśli potrzebuje tylko trochę pomocy to niektórzy decydują się na stała opiekunkę-towarzyszkę (tu często sprawdzają się polskie firmy świadczące takie usługi). Jeśli ktoś (lub rodzina) preferuje wyspecjalizowaną placówkę to istnieją różne możliwości w zależności od potrzeb i zamożności. Do domów seniora o średnim i wysokim standardzie bywają kolejki. Wtedy na zwolnienie miejsca trzeba poczekać w np ośrodku Caritas-u  (i w takim właśnie pracuję). Niezależnie od standardu nie są to jednak wesołe miejsca choć na ile to możliwe stara się zachować pozory normalnego życia (obchodzenie urodzin, świąt, dostęp do fryzjera i specjalisty od pielęgnacji stóp, nawet pies czasem przychodzi). Życie ograniczone do jednego pokoju, zwykłymi czynnościami urastającymi do poziomu wyzwań i wyznaczane porami posiłków. Niektórym los los zsyła błogosławieństwo zapomnienia, ale też przekleństwo demencji kiedy to świat staje się przeraźliwie obcy i niezrozumiały... 
Generalnie jednak jest "po ludzku". 
I z szacunkiem.
Spędzając sporo czasu ze starszymi ludźmi nie sposób oprzeć się refleksjom nad życiem i przemijaniem... Zamiast pointy taka jedna, przeczytana w internecie że
"W każdym starym człowieku - siedzi młody i dziwi się co się stało?"
Coraz bardziej i mnie to dotyczy

.

Jeszcze coś do posłuchania:
https://www.youtube.com/watch?v=siDlEK1FAf8&list=FLqQ6gR2Lfy0raBMPWHDu32Q

wtorek, 22 kwietnia 2014

Nostalgicznie poświątecznie

Pobiegniemy w dal
gdzie horyzont
woła obietnic
wielością
Gdzie słonce wstaje
i spać się kładzie
A ziemia dotyka nieba
Damy się olśnić
łanów świeżością
piosenką westchnień
potoków

Spotkamy oczy
które nie kłamią
Ramiona ze snu wyrwane
dotykiem blasku zdziwienia
obejmą siebie
nawzajem

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

I po...

Jak zwykle za szybko...
jak zwykle za dużo...
jak zwykle za mało...



I niezwykle, 
bo zakwitły już kasztany
 i bez.

 



A nad rzeką owce obrodziły - takie naturalne koszenie trawy.





niedziela, 20 kwietnia 2014

Jest i koza

Pompa z kozą to dla mnie najsłynniejsza pompa w centrum Haselünne. Też oczywiście świątecznie ustrojona.








piątek, 18 kwietnia 2014